|
Michał Bajor - FORUM
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marlena Madame/ADMINISTRATOR
Dołączył: 11 Wrz 2007 Posty: 3767 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 587 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:34, 09 Gru 2011 Temat postu: Dody też słucham /TERAZ ŚWIECIE/ |
|
|
- Wolałbym się zapisać w historii polskiej kultury tym, co zrobiłem, a nie tym co jem, jaką mam fryzurę i gdzie jeżdżę na wakacje – mówi Michał Bajor.
ANDRZEJ PUDRZYŃSKI: W wieku 13 lat debiutował pan na festiwalu w Opolu, potem kolejne występy na festiwalach w Zielonej Górze i Sopocie. Jako 17-latek zagrał pan w filmie Agnieszki Holland „Wieczór u Abdona”. Prędko pozbawił pan się beztroski dzieciństwa i młodości.
MICHAŁ BAJOR: To prawda. Szybko wszedłem w dorosłe życie, w świat profesjonalistów, którzy stali się moimi autorytetami. Dzięki temu wcześnie zdobyłem szlify. Kiedy zdawałem do szkoły teatralnej byłem już znany z filmu i festiwali. Nie znaczy to, że zostałem „przepchnięty” przez egzaminy, ale wiedziano, że nie jestem młodym człowiekiem znikąd, ale kimś kto zna scenę, kto wie, jak zachować się przed kamerą. Z całą pewnością ułatwiło mi to karierę zawodową.
Recital, w którym wystąpił pan w Świeciu, promuje pański najnowszy album „Od Piaf do Garou”. Skąd fascynacja piosenką francuską?
Uwielbiam ją od dzieciństwa. Słuchałem też Beatlesów oraz inne popularne wtedy zespoły i wokalistów anglojęzycznych, ale zdecydowanie bardziej wolałem Piaf, Aznavoura, Montanda czy Becaud. Na pewno wpływ na to mieli rodzice, którzy zabierali mnie i mojego brata do teatru, do opery, sami również uwielbiali piosenkę francuską. W tamtym okresie, w latach 60. i 70., było wiele utworów śpiewanych po francusku, które były szlagierami. Obecnie piosenka francuska straciła na wdzięku i ważności, bo pojawiło się bardzo wiele nijakości i jednosezonowych przebojów, które szybko odchodzą w niepamięć. Siłą piosenki francuskiej był jej charakterystyczny klimat i różnorodność – od utworów dramatycznych po komediowe. Pojawiła się cała masa wspaniałych wykonawców, którzy zrobili światowe kariery. Aznavour sprzedał 120 milionów płyt. Beyonce czy Madonna mogą jedynie pomarzyć o takim rezultacie.
Pokuśmy się o spekulacje z bardzo lubianego przez pana gatunku science fiction – jaka byłaby pana decyzja, gdyby musiał pan wybierać między aktorstwem a śpiewaniem?
To drugie, bo śpiewanie to też aktorstwo. Moje piosenki nie wywodzą się z nurtu popowego, chociaż ostatnio śpiewam również pop literacki, jak sam to nazywam. Przede wszystkim to jednak piosenka aktorska, czego przykładem jest chociażby album „Od Piaf do Garou”. Dzisiejszy recital to także bardziej występ aktorsko – śpiewany niż koncert czysto muzyczny.
Grzegorz Turnau stworzył utwór wspólnie z raperem Duże Pe.
Zdecydowałby pan się na podobne muzyczne eksperymenty z wykonawcami z innych gatunków muzycznych?
Nie. Miałbym wrażenie, że im przeszkadzam, bo nie umiem śpiewać rapu czy rocka tak dobrze jak uznani wykonawcy tych gatunków. Wolę posłuchać popu czy rocka w domu.
Wydawać by się mogło, że Michał Bajor słucha jedynie piosenki aktorskiej lub klasyki.
Nie słucham bez przerwy tego, czym zajmuję się na co dzień. Kocham piosenkę aktorską, ale to nie znaczy, że towarzyszy mi ona przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Lubię się zrelaksować przy muzyce rozrywkowej, podobnie jak lubię oglądać filmy lżejszego gatunku. Tak samo rzecz się ma z książkami. Niektórzy wyobrażają sobie, że czytam jedynie Pawlikowską-Jasnorzewską, Tołstoja i innych klasyków. A ja wolę odprężyć się przy thrillerze. Śpiewam piętnaście, siedemnaście koncertów w miesiącu przez osiem miesięcy w roku. Muszę więc od czasu do czasu uciec od tego ogromnego natężenia, które mam na scenie i odpocząć przy czymś lekkim, łatwym i przyjemnym.
Czyli Dody też pana czasami posłucha?
Pewnie, podobnie jak wielu innych popowo – rockowych wykonawców. Nie jestem ignorantem, nie zamykam się tylko na jeden czy dwa gatunki muzyczne. Myślę, że gdyby oni zechcieli czasami posłuchać tego co śpiewa Grzegorz Turnau, Edyta Geppert czy ja, to też by się czegoś nauczyli.
Jest pan artystą znanym, ale czy marzy się panu tak ogromna popularność jak gwiazd popu?
Miło byłoby być przez chwilę Krawczykiem, żeby cała Polska nuciła moją piosenkę. Jednak na dłuższą metę nie chciałbym być twórcą masowym. Nie uważam się też za artystę niszowego, bo zapełniam filharmonie i teatry, a moje płyty mają status platynowych. Mam swoich słuchaczy, którzy przychodzą na moje koncerty i to mi w zupełności wystarczy.
Rzadko gości pan w telewizji, nie występuje jako juror w którymś z popularnych programów muzycznych, nie pojawia się w talk show. Dlaczego?
Miewałem kiedyś takie propozycje, ale je odrzucałem. Wolałbym się zapisać w historii polskiej kultury tym, co zrobiłem, a nie tym co jem, jaką mam fryzurę i gdzie jeżdżę na wakacje, a tego rodzaju informacjami na temat osób znanych z telewizji karmią nas kolorowe czasopisma. To nic nie daje. Stwarza tylko iluzję chwilowej popularności, po to, by ludzie mieli rozrywkę przeglądając gazety u fryzjera czy dentysty. Tak naprawdę liczy się tylko to, ile nagraliśmy płyt, w ilu wystąpiliśmy filmach i jakiej były one rangi. W dłuższej perspektywie jedynie to po nas zostanie, a nie plotki, albo takie czy inne telewizyjne show, które dziś jest, a jutro go nie ma.
Rola Nerona w „Quo vadis” przyniosła panu dużą popularność i stał się pan rozpoznawany przez ludzi, którzy nie słuchali wcześniej pana piosenek. Jak wspomina pan ten film?
Na pewno stałem się bardziej znany wśród młodych ludzi, których nauczyciele zaprowadzili na przymusową lekturę (śmiech). Film średnio się udał. Był zbyt długi, zbyt nużący, zbyt przegadany. Bardzo mile jednak wspominam pracę na planie, bo miałem przyjemność grać ze wspaniałymi aktorami pod okiem Jerzego Kawalerowicza, który był wielkim reżyserem.
Występuje pan na scenie od czterdziestu lat. Miewa pan jeszcze tremę?
Oczywiście, szczególnie przed premierą. I w miarę upływu czasu jest ona coraz większa, bo też coraz większa spada na mnie odpowiedzialność. Poza tym, nie oszukujmy się, lata lecą, głowa już nie ta co kiedyś i wolniej zapamiętuje się teksty.
Popularność bywa czasami męcząca?
W moim przypadku nie. Może, gdybym był tak znany jak gwiazdy pop, to odpowiedź byłaby inna. Żyję swoim życiem, z dala od prasy rozrywkowej, plotek i nachalności. Bywają ludzie, którzy patrzą na mnie niechętnie, bo nie lubią moich piosenek. Inni wręcz przeciwnie – rzucają się na szyję, całują, a potem się okazuje, że mam grypę, bo byli przeziębieni (śmiech). Nie są to jednak na tyle męczące przejawy antypatii lub sympatii, abym miał powody do narzekania.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Marlena dnia Pią 17:38, 09 Gru 2011, w całości zmieniany 2 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
gumisiowaty Usiłuje się pogłębiać
Dołączył: 07 Paź 2009 Posty: 253 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lublin Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:44, 09 Gru 2011 Temat postu: |
|
|
No, proszę Coś ostatnio wywiadu za wywiadem udziela nam Michał!
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|