 |
Michał Bajor - FORUM
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Vivien Twarze Bliskie
Dołączył: 13 Wrz 2007 Posty: 1960 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią 13:23, 16 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Ja już mam dość tych włosów, których nie tuliłem. Nikt nie wie, co w nich kryje się na dnie. Trochę pieprzu, ciut mięty, siekiery, haki i liny
Tego jeszcze w całości nie było, a śmieszne.
No wiotka szmata i najstarsze z bab też perełki oczywiście. 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mab zBAJORowany
Dołączył: 25 Maj 2007 Posty: 1817 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z bajora
|
Wysłany: Pią 16:28, 16 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
jeszcze jedna perełka
Cytat: | Mamroczemy, szczebioczemy. Spytasz: po co? – To proste… Dobijemy się słowami… |
I cos specjanie dla mnie
Cytat: | I trafia mnie szlag, nieraz jeszcze mur popieszczę – to rzecz pewna. Zostanie tu i tam parę rys. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mab zBAJORowany
Dołączył: 25 Maj 2007 Posty: 1817 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z bajora
|
Wysłany: Pią 16:22, 23 Lis 2007 Temat postu: Część IX |
|
|
Idzie wrzesień chłód przyniesie w złotych sierpnia pokojach. Skrywając męskość mą – piekielna miłość grzeszna. Niechby słońce się skryło. Drogę mu ognik błędny wskazuje w pianę fal morza gwiazd. Tak będę szedł, choć drogi szmat. Dal się w dali oddala. To inny świat. W słońca blask ze mną chodź, daj poprowadzić mi. Z tobą zostanę – w tym jest moja wielka siła, tak jak bym z ołowiu był wtedy latem i dawniej. Lecz któż by mógł powiedzieć, nienagannie klękając u stóp. Tańcz i grzesz! Czy deszcz czy mgła u jej niewinnych rzęs, jak żetony, jak drobiazgi bez znaczenia. Tak jak w walizkę, w me trzewia i nagły smutek – kac po absyncie, diable białym do krwi zrani. Żeby nam nie było kiedyś żal tych dziewczyn. Lecz wszystkie dokoła biegną, by czas jaskrawy dognać i przegonić… Strachy, strachy, strachy, strachy poorały śnieg do krwi. Zbyt późno, fakt.
Oto czas przeszły dokonany, lecz jest w mym interesie orkiestra salonowa. Do tańca gra, kiedy dzieweczka nie słucha. Gwałt światu zadają, a to miłość jak ze snu.
Krewetki, frytki, raz! – gdy ją smutek rwie. Z chmur spłynie tleniona zołza blond. Paść na mordę hen, za cmentarnym murem, na tej ziemi, co jęczy w znoju. Pan jej rozpiął ubranie, skrywając męskość. Lepiej by z trzecim kompanem. Zresztą można i w lesie zbierać za to oklaski, gdzie ścieżek splątanych bezdroża, głód sycąc daniem z rożna. Miał pan mistrzu czarcie szczęście, ze się na piknik wybrał pan.
z całej ulicy ludzie zebrali się przed ratuszową bramą. Rąk nie starcza, żeby złapać świetlistą sukienkę. To bez niej jesteś krzepka i lepiej pozostać w obłędzie, kiedy złe okna szczerzą ślepia. Na letniość twą mogę wściec się, mój szczypiorku, obok już Twoich póz. Niedorzeczność, nieprzyjemnie, głupawo, złowieszczo, zaprowadzi mnie tam, gdzie wiatr wlatuje w kopuły drzew, jakby tam właśnie były zwilczone księżyce, które znikać nie chciały o brzasku. I oto wieczność się zaczyna, jak ogromna łza.
Szedłem w przypadkowy spacer ulicą wzdłuż, w dramacie samych najchudszych dni. Wiem, byłem zły. Gdy twarz nam kamera przyszpili, machnij sobie 3-4 fotki. A trawa ponura, mroczna aleja biegnie prosto i dalej gna w lesie.
W lesie przystanąłem, a wokół nikogo. W Łomży się skończył mój trans, a dziś żal mi nocy najkrótszych. Flaki z olejem nie chcą złączyć się z teściem, z którym konie mogłem kraść. Wielkie i ciężkie, jak ty cała. Merci cheri, z tych czarów bezkształtnych w snach rozebrana.
Padam, padam… Moja nadzieja tryska strumieniem na szczycie. I dudni, i stuka, łomoce chyba od dwóch lat. Twój słychać śmiech w najmniej odpowiedniej chwili.
Jesz naleśnik, podziel się ze mną. Przypadnie tobie pół, pół mnie. Dam Ci więcej niż trzeba, cały czas licząc na to, że jest inna bajka. A w bajce świat się kręci jak w bajce...i cóż? A my wiecznie jacyś tacy niewyraźni, pogodzeni z tym, że jakby w innym zupełnie wymiarze snują się ulicami pop i ksiądz. We mgle kadzideł, zimnym zmierzchem – tup, tup, tup. Maszeruj więc przez góry, przez tunel, przez pola. Przez las trzeba pełzać, gdy na piach krwawe ścierwo się ściele, jak zbity pies. Z oliwką dźin popija groźny gość, wędrując przez świat, w wielkiej podróży.
Teraz może być uśmiech roztrzaskany o jej piękną twarz. Lecz co się stanie potem? Wielu zgadnie, lecz nie ja. Ktoś odpadł już, śmiem dostrzegać stąd. Zabrakło tam gajowego, gdy koń już dawno w Ardeńskim Lesie. Nigdy już nie stanie w drzwiach.
Ojciec przeor:
– Diable, bierz moją duszę.
– Niech nas przekona, że ja to nie ja, co zagrzewa do walki.
Następny, następny z uroczysk przeklętych powraca tu, mroczną aleją dziewczęcego snu. Po drogach hulają żywioły wrogie, boso i w gaciach. Na twardej ławce woda i ogień. Ja i ty dobijemy się słowami.
Czort z listopadem razem chodzili do szkoły przez kraty smutku, co Twój balkon zdobią. Na wiele długich lat precz odfrunie mały bies – duszkami, duszyczkami...Frrrrry! Więc, nim jak zawsze prześlicznie jesz naleśnik, znów mądrzy się. W matki domu, aż z pustej butelki sok sączysz swój a nie alkohol.
W bufecie ktoś tam gada coś ze sceny o brunetach i blondynach w piekle. Czosnek śmierdzi w nim. Diabłu samotność zbrzydła. Powiada, że zaraz wszędzie, wszędzie, wszędzie, wszędzie będziemy tęgo ją wstrzymywać siłą pocałunku lodem.
W sennej ciszy dotykamy rączkami, paluszkami jej dłoń. O tak. Śmiało pieści szczęścia łzy. Teraz może być tylko lepiej, gdy na ołtarzu Wielkiej Bzdury kiwnę palcem, zrobisz bęc.
No trudno, niech tak będzie. A Ty przerwiesz w pół zdania cichy szept, co pozwala zachować nadzieję z dala od gestów, min i przebrań. Nie rób dłużej pośmiewiska z siebie. Czyste oszustwo, szczery fałsz…W Twoich oczach jest moja wielka siła jak żetony, jak drobiazgi bez znaczenia. Wszyscy sobie z nich wróżyli: jasne sny, ranne mgły, wonne bzy, nocne ćmy ptaki i zwierzęta, letni sad, świat bez wad, stary płot, ptasi lot, wszystko, co pamięć zapamięta
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Marlena Madame/ADMINISTRATOR
Dołączył: 11 Wrz 2007 Posty: 3767 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 587 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:30, 23 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Flaki z olejem nie chcą złączyć się z teściem, z którym konie mogłem kraść. Wielkie i ciężkie, jak ty cała. Merci cheri, z tych czarów bezkształtnych w snach rozebrana. |
Co poeta miał na myśli? 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mab zBAJORowany
Dołączył: 25 Maj 2007 Posty: 1817 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z bajora
|
Wysłany: Pią 16:33, 23 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Miał na mysli, ze nie mysli 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lucy Famme Fatale/MODERATOR
Dołączył: 23 Maj 2007 Posty: 814 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze wzgórz i wrzosowisk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:56, 23 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Z chmur spłynie tleniona zołza blond. |
Horrorek nam się robi
Moje ulubione kawałki to:
Cytat: | Jesz naleśnik, podziel się ze mną. Przypadnie tobie pół, pół mnie. |
Cytat: | A my wiecznie jacyś tacy niewyraźni, pogodzeni z tym, że jakby w innym zupełnie wymiarze snują się ulicami pop i ksiądz. We mgle kadzideł, zimnym zmierzchem – tup, tup, tup. Maszeruj więc przez góry, przez tunel, przez pola. |
Cytat: | Po drogach hulają żywioły wrogie, boso i w gaciach. |

Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
tylkojulia Twarze Bliskie
Dołączył: 11 Wrz 2007 Posty: 2055 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:59, 23 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Z chmur spłynie tleniona zołza blond. |
A mój tatko powiedział, że to chyba o mnie...
Nie rozumiem :paranoid: 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lucy Famme Fatale/MODERATOR
Dołączył: 23 Maj 2007 Posty: 814 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ze wzgórz i wrzosowisk Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 17:01, 23 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
tylkojulia napisał: | Cytat: | Z chmur spłynie tleniona zołza blond. |
A mój tatko powiedział, że to chyba o mnie...
Nie rozumiem :paranoid:  |
Nieee, na pewno nie o Tobie...
Skąd byś się wzięła w tych chmurach...? 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mab zBAJORowany
Dołączył: 25 Maj 2007 Posty: 1817 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z bajora
|
Wysłany: Pią 17:07, 23 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Ten tez nienajgorszy
Cytat: | W bufecie ktoś tam gada coś ze sceny o brunetach i blondynach w piekle. Czosnek śmierdzi w nim. Diabłu samotność zbrzydła. |
Czosenk w piekle?
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
tylkojulia Twarze Bliskie
Dołączył: 11 Wrz 2007 Posty: 2055 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 17:21, 23 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Lucy napisał: | tylkojulia napisał: | Cytat: | Z chmur spłynie tleniona zołza blond. |
A mój tatko powiedział, że to chyba o mnie...
Nie rozumiem :paranoid:  |
Nieee, na pewno nie o Tobie...
Skąd byś się wzięła w tych chmurach...?  |
No właśnie też o to spytałam i czy to trzeba zaraz zdradzać, że tleniona?

Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Vivien Twarze Bliskie
Dołączył: 13 Wrz 2007 Posty: 1960 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob 8:36, 24 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Rąk nie starcza, żeby złapać świetlistą sukienkę. To bez niej jesteś krzepka |
Hehe...
Cytat: | Na letniość twą mogę wściec się, mój szczypiorku |
To też dobre.
No a te flaki, co się nie chcą z teściem złączyć to już mnie na maksa rozbroiły! 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
tylkojulia Twarze Bliskie
Dołączył: 11 Wrz 2007 Posty: 2055 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 13:12, 24 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Vivien napisał: | No a te flaki, co się nie chcą z teściem złączyć to już mnie na maksa rozbroiły!  |
Rzeczywiście z tej "zabawy do kupy" wyszła ... kupa zabawy 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mab zBAJORowany
Dołączył: 25 Maj 2007 Posty: 1817 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z bajora
|
Wysłany: Czw 11:12, 29 Lis 2007 Temat postu: Część X |
|
|
Wszystko się kręci do koła, aż miło, a wokół było rodzinne Opole – miasto beztroskich ludzi. W oknach, przez które zły księżyc niczym Hades pała tak doraźnie, niewyraźnie. Jak my sami, w czapkach z dzwoneczkami, niewidzialni dla świata i ludzi w naszych podłych czasach. Ona moja jest, a jeśli czegoś chcą – miłość i marzenie. Jak? Dlaczego?
Jak budzi chłód poranka, inna bajka wciąż nam się śni. Nikt nie wie, jakie sny śnic się mogą. Nie pójdę stąd, nim zaśniesz. Kiedy zgasną światła, kryształ – mroku głębia szklista do światła słońca, ze swego czyśćca, nieba, piekła. Z tamtej strony kiepsko widać. Ani chłopów, ani dziwek z Mandalay.
Mała farsa z kupletami – jak długo ma owa ciuciubabka trwać? Ile to już lat? Ona trwała nie długo. Na zegarek patrz, zamiast drżeć. Rozpal mnie smutnej symfonii błękitem. Pieściły…
Dodam szczegół zabawny – list mój pełen tajemnych przejść do całkiem innych miejsc. Tam jest samotna kokoszka smakosza. Ona wnet porwie cię na skraju dróg. Dokoła tłum bezdomnych ślepców słyszy płacz i śmiech beztroski. Ucieszyło to stonogę, więc ruszyła szybko. Ledwie ślad biegnący przez pamięć i wspomnienie. A w mieście błysnęło jak szkiełko jakieś światło rozedrgane domowych lamp. Wychodzi tak z ukrycia dym siwomglisty, przez pęknięty dach, przez wyrwane drzwi. Nie od dziś.
Pożar na dobre już się rozpala. Give me fever! Faust o tym marzył, że ta dziewczyna śpiąca obok, ta boska Evita, w zegarów rytm odtańczyła krótkie solo na tej ziemi, co jęczy w znoju. Skąd ta histeria w żałobnych szatach?
Umieram, coś mnie pali w gaciach, co pomoże mi przetrwać dziś głupie żarty o zerwanych zaręczynach w maleńkiej kawiarence. Zapominam o…
– Z kim jadła pani wczoraj lunch?
– Jak pan może!?
Ta miłość musi przyjść ciemną aleją dziewczęcego snu. Tak będę szedł, gdy księżyca cierń, przy żyłach ostry nóż i nic do stracenia. Równa śmierci droga samotnika w tym świecie pełnym białych ramion nagle gwiazdy. W dzień zobaczył, oczami po sali drewnianej. W kałuży bezbarwnych łez kryształ nieba bez skaz mieszka w najmniej odpowiedniej smutnej symfonii.
We mgle kadzideł szaleją w pasji twórczej. Zawrotu głowy można złapać. Ręczniczek gotów ogryźć.
Łapią kleszcze w pomidorowym sosie. Będę trzymał pierś, roje much i twoje serce, skrywając męskość we wsi. Co za noc…!! Nikt już nie śpi, stoi i sapie, z przeproszeniem, jak ten ósmy świata cud. Dziwki, psia ich mać wymalowane zbyt, żywe i nieposkromione dotykiem obudzić, chwilę przed przymknięciem oczu.
Naleśnik nalewa spokój w nasze ciała, gulasz zjadł nieświeżego coś ze swej murzyńskiej plaży. Zza horyzontu drogą idzie swą Hiszpan, a spotyka Go chłop.
Cool faceci w Indochinach tańczą, bo gitara rozstrojona nie chce grać. Czysty ton, czysty niby złoto płynie wciąż z daleka ryki krów. Na poranek zbyt chłodny dam Ci bubli wór. Spytasz po co? – to proste. Ja jestem diabłem. A świat na to powiada: życie jak narkotyk upiększa moją miłość jedyną, moją miłość… Do stracenia już tak mało…
Padam, padam, padam dziś już nagle. Nie ma już wyjść, jest tylko popiół. Ni nocy nie będzie, ni dni. Nic prócz małej chwilki żalu.
W ciasnej garderobie pan spoczywał przy pannie. Ciało się starzało, ale… pali się, pali się, pali się, paaaaali się!!!!!! Czy nie miałabyś nic przeciw temu? Ale to żadna strata - niegłupio plótł.
Nic nie skończyło się jeszcze. Zmysłowe obszary unoszone gorąco ciepła rąk i spojrzeń Twych. Ogromnie struty pierś cherlawą wytężam, by chociaż na rachunki mieć. Niedrogie bistro znam, a dziś żal mi, że z kumplami na piwo pójdę.
Już pójdę gdziekolwiek mą własną drogą pachnącą chlebem, wódką w bufecie. Wielką sprawiła Ci radochę. Zocha wielką sprawiała ci radochę, żeby w bajkę się wpleść pazurkami... Jak swój zostawić ślad na perle ząbkami, pazurkami, do bólu, do krwi.
Niechaj zadrży głos mocą swą… Raczej poproś szeptem, jak mały kotek. Ogrzej mnie, jak miękkiej wełny motek. Na samotną czeka łzę i nic prócz małej chwilki żalu nie męczy jej. Niech jej będzie słodko za każdym razem, kiedy wieszcza streszczał. Obcy mu spokój święty i czyjaś ręka wśród nagich wiosennych drzew. Czekam na twoje drzewo ścięte.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Mab dnia Sob 17:50, 08 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Vivien Twarze Bliskie
Dołączył: 13 Wrz 2007 Posty: 1960 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw 11:27, 29 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Zza horyzontu drogą idzie swą Hiszpan, a spotyka Go chłop.
Cool faceci w Indochinach tańczą, bo gitara rozstrojona nie chce grać. |
Cytat: | Będę trzymał pierś, roje much i twoje serce, skrywając męskość we wsi. |
Cytat: | Umieram, coś mnie pali w gaciach |
Jesteśmy na prawdę nieźli... 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mab zBAJORowany
Dołączył: 25 Maj 2007 Posty: 1817 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z bajora
|
Wysłany: Czw 15:45, 29 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Cytat: | W ciasnej garderobie pan spoczywał przy pannie. Ciało się starzało, ale… pali się, pali się, pali się, paaaaali się!!!!!! Czy nie miałabyś nic przeciw temu? Ale to żadna strata - niegłupio plótł. |
niegłupio? 
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|